poniedziałek, 13 września 2010

Dotarlismy do Wadi Musa - jutro zwiedzamy Petre

Ale... ale... Nim Petra zobaczy dwoch gagatków, jeden robi sie u Egipcjanina na cacy :)
Co ten fryzjer wyprawial..... depilacja uszu depilatorem, wycinanie wasów nitka dentystyczna - matko i córko, istne katusze
Gralu tylko uszy depilowal z tego zestawu tortur.... dal rade, choc strasznie krzyczal :)


Na poczatku gazetka w oczekiwaniu na swoja kolej


I sie zaczelo...


A oto wynik.... i brewki podciete i glaca na rowno... zuch chlopak teraz

Z Wadi Rum do Wadi Musa (Petra), Jordania


Przepiekna droga wiodaca gorskimi szlakami z Wadi Rum do Petry
Wieczor w gorach nie nalezy do uplanych, 18 stopni wytchnienia, samopas wielbladow i zachodzace slonce (na focie juz zaszlo :) ) - magiczne przezycie... To chwile, ktore wierca pamiec na dlugi czas...

Wadi Rum, Jordania..... uf jak klawo!

No to to jest to!
Oj zapachnialo westernem :)

  
Od dziecka gotowi by walczyc... 
 

Aqaba - z plazy widać Izrael, Egipit.. a za kilkanascie km granica z Arabia Saudyjska

Niezly tygiel tu maja panie :)

Flaga musi byc... wszedzie



Krancowy punkt naszej wedrowki zostal osiagniety!!!

SIE DA SIE!!! :)

Od tej pory jedziemy na polnoc, znaczy sie wiatr z lewej, slonce z lewej... przynajmniej tu tak jest :)
Morze czerwone, chwila nurkowania z ABC w bazie nurkowej przy granicy z Arabia Saudyjska na tzw. plazy poludniowej - zdjec pod woda niestety nie robilismy :)


Po beztroskim taplaniu pora sprawdzic sie na pustyni... kierunek Wadi Rum

Niedziela c.d. - do godzin pozno wieczornych

Jordania - kierunek Morze Czerwone, Aqaba
I dnia nastepnego, czyli dzis......

Niedziela rano - Bosra, Syria - bazaltowe miasto

Najpierw nocka w klimacie retro bazalt :)

Potem wow na nastepny dzien w teatrze sluzacym takze jako twierdza

No i zeby sie rozerwac kilka granatow.... wyciskanych :)

DWA FAJNE Z CZWARTKU - PALMYRA, CYTADELA

MAMY DOSTEP DO NETU - TROCHE FOTEK Z PIATKU

Jade jade na motorze, wiater mi owiewa twarz ....

Jordania. Tu juz inny poziom cywilizacji

Prawidlowe oznaczenia drog to podstawa ;)

Oswiecenie...

Mocy przybywaj... Drobna lacznosc z kosmitami w celu doladowania akumulatorow :)

Po wszystkim wieczorem wsiedlismy na motocykle i wykonalismy plan podrozy zalozony na sobote ;) Dotarlismy przed 3 nad ranem do Bosry. Rankiem wskoczylismy na ruiny bazaltowego miasta rzymskiego z klawym teatrem i cytadela w jednym. W poludnie natarlismy na granice jordanska

Tu motor trafil w rece swietnego mechanika, ktory jak sie okazalo, niejednokrotnie ratowal europejskich moto podroznikow z opresji. Motor rozmontowal. Dekiel z wybita dziura ekspresem skuterowym pojechal na spawanie aluminium. Cala sytuacja wygladala jak akcja w pit stopie. W pewnym momencie 6 rak rozmontowywalo Filipa motocykl...

Szczescie w nieszczesciu ze na punkcie kontrolnym procz panow z karabinami spotkalismy ten oto pojazd, ktory pozwolil zakonczyc karkolomne holowanie motocykla motocyklem... Skad wiedzialem, zeby jeszcze w Polsce wsadzic pod siedzenie linke do tego wlasnie celu? ;) Po 50 km nastepne 170 juz na lawecie Honda podrozowala w lierunku Hamy w srodkowej Syrii. Ja wspolnie z Gralem na BMW za nimi... Nie wiem czy holowanie nie bylo lepsze.. :)

I w ten wlasnie sposob poznajemy prawdziwa Syrie i jej mieszkancow :)

Zapowiadal sie upalny dzien. W planie przelot przez pustynie do zachodniej czesci Syrii w okolice Damaszku.

A caly problem zaczal sie tu gdzie skonczyl sie asfalt... Palmyra